czwartek, 15 maja 2014

"Unicestwienie" mnie unicestwiło.

  Cześć.

  Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o książce, którą wczoraj skończyłam. "Unicestwienie" tak bardzo mnie zachwyciło, że pod wpływem impulsu postanowiłam napisać recenzję (albo raczej moje odczucia związane z tą powieścią). Przekładam więc post o stylach japońskich, ale mam nadzieję, że uda mi się go napisać jutro.



  Spotkanie z tą książką było dla mnie zupełnie przypadkowe. Przeglądałam rekomendacje i nowości na LubimyCzytać i natrafiłam na "Unicestwienie". Muszę przyznać, że od razu coś mnie tknęło. Okładka mnie zaintrygowała. 

  Kilka dni później zjawiłam się w empiku i od razu ją zobaczyłam. Leżała na stosiku, obok swoich sióstr, na głównym regale z niedawno wydanymi pozycjami. Wzięłam ją do ręki i spojrzałam na spiralę na środku twarzy kobiety z okładki.
Wtedy mną zawładnęła. 
Poczułam, że ta książka ma w sobie to "coś", co sprawiło, że zapragnęłam od razu zabrać się za czytanie. Spirala zdawała się ruszać, próbować zamknąć mnie w swoich sidłach, unicestwić. Nie mogłam jej nie kupić.
Kiedy wróciłam do domu od razu zaczęłam czytać.

  Już od pierwszych stron czułam klimat, który przypominał mi moją ukochaną serię, "Tunele". Kilka wątków było nawet bardzo podobnych.
Autor wprowadził mnie w stan chorobliwego oczekiwania na nadchodzące zdarzenia. Tajemnica, która dominowała w tej powieści nie pozwalała mi nawet na chwilę się od niej oderwać, a kiedy w nocy oczy zaczęły mnie piec ze zmęczenia, i byłam zmuszona odłożyć ten okrutnie piękny i skryty świat Strefy X na stolik nocny, w moim umyśle i tak cały czas żyły obrazy dziczy, tajemniczej wieży i nieodgadnionych osobowości.

  Sama główna bohaterka (która jest jednocześnie autorką relacji, narratorką) bardzo nie wiele nam o sobie zdradza. Nie możemy nawet poznać jej imienia, gdyż w Strefie X wszystko traci znaczenie. Przeszłość przestaje istnieć. Imiona, wspomnienia, uczucia, wygląd - to wszystko nie ma żadnej wartości. Liczy się tylko to, jakie predyspozycje ma człowiek i czy będzie w stanie przetrwać dla dobra ekspedycji.
Zagłębiamy się coraz bardziej w tajemniczą Strefę X - obszar poza granicami, o których mało kto wie. Mogłoby się wydawać, że bohaterka jest blisko odkrycia tajemnicy, kiedy wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, a czytelnik drży z ogromu emocji, które nim targają.

  Może to tylko moje odczucia, ale "Unicestwienie" jest powieścią naprawdę wciągającą, nie dającą o sobie zapomnieć i skomplikowaną. Autor zgrabnie łączy wątki tworząc powalającą całość. Czuję wielki niedosyt, skończyłam książkę w cztery dni, specjalnie przedłużając, żeby nie dojść do końca. Przez chwilę miałam wrażenie, że mogłabym bez przerwy ją czytać. Poza tym zachwyciły mnie bogate opisy, Pan Jeff naprawdę odwalił kawał dobrej roboty. 
Wszystko, co mogę teraz zrobić, to czekać na kolejne części. No i oczywiście polecić ją każdemu, kto lubi powieści z napięciem, owiane tajemnicą i odrobiną grozy. Cudo.

  O oprawie graficznej mogę powiedzieć tylko tyle, że jest świetna. Jakość papieru i poprawność nie ma nic do zarzucenia (nie wyłapałam żadnych błędów ani literówek). Rysunki, za które odpowiedzialny jest Pan Patryk Mogilnicki (pokłony) są niesamowite. 
Tutaj przykłady ilustracji rozpoczynających każdy rozdział (jest ich niestety tylko pięć).


Czy nie są intrygujące?



  Dziękuję każdemu, kto przeczytał cały post.
Do zobaczenia

4 komentarze:

  1. Książka faktycznie świetnie się zapowiada i od razu po przeczytaniu twojej notki trafia na moją listę "do przeczytania". :) Ja miałam podobnie z książką "Inni" - weszłam do biblioteki po coś zupełnie innego, ale tego nie było. Spojrzałam na pierwsze półki zaraz przy biurku bibliotekarki (na której leżą najlepsze książki) i w oczy rzuciła mi się właśnie ta jedna, dzięki samemu tytułowi. Podeszłam i zerknęłam na okładkę, przedstawiała żółte glany (martensy) co tylko wzbudziło moją ciekawość, więc zajrzałam na opis z tyłu. Nie przeczytałam go całego, a już książkę chciałam przeczytać, chociaż nie spodziewałam się jakieś rewelacji, bo mnie rzadko co zachwyca (wtedy też jeszcze nie przepadałam za książkami). Aktualnie czytam ją drugi raz (głównie dlatego, że w bibliotece nie ma w tej chwili tych książek które chciałabym przeczytać, bo ktoś wypożyczył) i może to już nie to samo, ale książka godna uwagi i warta polecenia, więc polecam! :) Pozdrawiam.
    ____________________________________
    www.natonator.blogspot.com

    Ps fajny nowy wygląd, chociaż muszę przyznać, że poprzedni nagłówek bardziej mi się podobał, był ... ciekawszy. Ale zdjęcie po prawej super. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą książką . Na pewno gdy następnym razem będę w Empiku będę jej wyszukiwać ; )
    Zapraszam do siebie
    http://ein-teil.blogspot.com/2014/05/przycmiona-wiosna-amanda.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Same grafiki jakoś niespecjalnie przypadły mi do gustu, wolę trochę subtelniejszą i delikatniejszą kreskę. Sama okładka jest cholernie psychodeliczna, opis fabuły też przedstawia się interesująco, nie dziwię się, że tak bardzo cię wciągnęła. Przez panujący u mnie deficyt budżetowy pozostaje mi się tylko modlić, by biblioteka w moim mieście szybko wypatrzyła ten tytuł ;___;

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tego typu książki, a twoja recenzja zachęciła mnie do niej jeszcze bardziej. Muszę sięgnąć po nią w najbliższym czasie.
    ❤ cry-yumi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.
Z chęcią odwiedzę Twojego bloga.